poniedziałek, 10 marca 2014

rozdział 2

-To w ogóle nie ma sensu!-powiedziała Layla do swoich przyjaciół obecnych kilka dni temu na naradzie w jej domu. Siadając na sofie w pokoju wspólnym ślizgonów, pierwszaki mieli już ciszę nocną a starsze roczniki chodziły po Hogwarcie, więc nie było mowy by ktoś nie powołany wciął się w rozmowę. 
-A co niby ma znaczyć ta wskazówka ,którą nam dał.-rzucił Paul rozsiadając się obok niej.
-Przeszłość zawsze jest zapowiedzią przyszłości...-dodał teatralnym tonem cytując Czarnego Pana. Obecni ślizgoni parsknęli śmiechem. Dobra, bazyliszka mogli mu załatwić, ale jak niby mają do tej komnaty sprowadzić Pottera?! Przecież nie wezmą go Imperiusem....
-Mam!-Layla w końcu wpadła na pomysł -Przecież można wykorzystać Pelerynę ,którą zgubił Potter, by wprowadzić do zamku zwolenników Czarnego Pana...-dodała z złośliwym uśmiechem. 
-I to oni by przejęli to wszystko od nas i wykonali by osobiście resztę planu.-uzupełnił Avery.
-Dokładnie, a nas o to by nikt nie podejrzewał.-odezwała się Alice.
***
Uczniowie z domu węża byli dobrze spóźnieni na transmutacje, uczoną przez dyrektorkę. Gdy weszli krukoni i gryfoni notowali coś na pergaminach. Koło biurka przechadzał się najzwyklejszy pręgowany dachowiec. Ślizgoni rozsiadli się jakby byli w swoim pokoju wspólnym. Byli przekonani ,że mają farta zdążyć przybiec przed Mc Gonagall.
-Heh, na szczęście nie ma jeszcze tej starej wiedźmy.-odezwał się Flint. Ledwo to powiedział a z kota przed nim wyrosła dyrektorka. Ślizgoni w żadnym wypadku nie odwrócili wzroku, mało tego rzucili dyrektorce i pozostałym wyzywające spojrzenie.
-Właśnie zarobił pan minusowe punkty dla slytherinu panie Flint.-powiedziała siadając za biurkiem.
-A niech ją Avada kedavra trzaśnie...-prychnął. Dyrektorka zignorowała to. Nadal zastanawiała się dlaczego pozwala tak aroganckim, rozpieszczonym czarodziejom uczęszczać do Hogwartu. Zaczęła prowadzić lekcje, raz po raz chrząkała próbując dać ślizgonom do zrozumienia, żeby zainteresowali się lekcją. Jednak oni  mieli ją głęboko gdzieś. Co nie którzy z nich wystawili nogi na ławki, by pokazać swój całkowity brak zainteresowania gadaniem profesorki. Layla jednak była zbyt dobrze wychowana by wystawić nogi, zamiast tego wyjęła tableta i po prostu zaczęła przeglądać internet.  Mc Gonagall podeszła do nich, stuknęła różdżką każdą nowinkę techniczna jaką mieli na wierzchu, przemieniając ich rzeczy w zwierzęta. Gdy tylko Layla spostrzegła ,że zamiast tabletu trzyma w rękach trzyma w rękach małego smoka. Przerażona pisnęła i cisnęła go na podłogę, podobnie uczynili inni ślizgoni,którym też zmieniła "zabawki" w smoki. Layla chwilę potem się opamiętała.
"Nie, nie będzie ze mną sobie tak pogrywać. Moi rodzice o tym się dowiedzą."pomyślała. Layla  cicho prychnęła z pogardą. Przecież jeszcze miała smartfona. Reakcja gryfonów i krukonów, jeszcze bardziej zdenerwowała wężowych. Nareszcie zaczęła się przerwa. Layla odepchnęła na boki zastawiających jej     przejście gryfonów i przeszła środkiem, a za nią Alice i Juliet.
-Głupia wiedźma! Moi rodzice się o tym dowiedzą.-mówiła wściekła.
-Ej, Malfoy! Fajny pokaz pisków.- zawołał za nią Sean.
-Spadaj Potter.-odwarknęła
Ślizgonki  usiadły pod drzewem na środku kampusu. Layla wyjęła telefon  i wysłała SmS do rodziców. Ta szlamowata Mc Gonagall nie miała prawa przemieniać jej tableta w takie coś!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz