czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział 2

Weszli do Hogwardu. Layla zdawkowanie się rozejrzała. Na razie wszystko było tak, jak jej rodzice opowiadali. Pełno różnych portretów, schody ,które zmieniają swoje położenie. Zostali od razu wprowadzeni, do Wielkiej sali, w której było pełno uczniów starszego rocznika, dlatego że profesor Mc Gonagal ,która wcześniej witała pierwszaków w murach Hogwartu piastowała teraz stanowisko dyrektora. Ustawiono ich przed podwyższeniem, za nimi stały cztery długie stoły domów.
-Witam was w Hogwarcie w szkole magii i czarodziejstwa. Na pewno większość z was pielęgnuje tradycje rodzinne uczęszczając do Hogwartu i  należąc do poszczególnych domów. Inni pochodzą z rodzin nie magicznych, drodzy uczniowie wiedzcie ,że możecie czuć tu się jak w domu.-zaczęła rozglądając się po pierwszorocznych. Layla mruknęła do znajomych cicho by dyrektorka nic nie usłyszała. -Wiadomo.-
-Zanim zacznie się ceremonia przydziału poznajcie opiekunów domów.-powiedziała uśmiechając się do uczniów.
-Gryfindorem opiekuję się prof. Nevile Lonbottom.-wskazała na siedzącego po jej prawej stronie nauczyciela.-Slytherinem profesor Severus Snape.-rozległy się oklaski od stołu ślizgonów, a na twarzy Layli pojawił się znikomy uśmieszek.
-Ravenclaw Filius Flitwick.- wzięła płytki wdech -Hufflepuff, Pomona  Sprout.-
Gdy wszystkich opiekunów przedstawiła, dała znak ręką
-A teraz odśpiewamy hymn Hogwartu i już tiara was przydzieli.-
Siedzący wstali i rozległ się na wiele rytmów hymn
"Hogwart, Hogwart, Pieprzo-Wieprzy Hogwart,
Naucz nas choć trochę czegoś!
Czy kto młody z świerzbem ostrym,
Czy kto stary z łbem łysego,
Możesz wypchać nasze głowy
Farszem czegoś ciekawego,
Bo powietrze je wypełnia,
Muchy zdechłe, kurzu wełna.
Naucz nas, co pożyteczne,
Pamięć wzrusz, co ledwie zipie,
My zaś będziem wkuwać wiecznie,
Aż się w próchno mózg rozsypie! 
Layla skrzywiła się słysząc jak nie którzy fałszują, przewróciła oczami i spojrzała na zaklęty sufit, który wyglądał jak nocne niebo. Nagle poczuła jak ktoś z tyłu na nią wpadł. Odwróciła się , strzepnęła niewidoczny kurz ze swojej togi i z piorunami w oczach syknęła.
-Co robisz kołku?!- przeleciała po nim wzrokiem. Był nie wiele od niej wyższy , z rozczochranymi czarnymi włosami, szeroko się uśmiechał,a w zielonych oczach był widoczny błysk.
-Przepraszam cię. Jestem Sean Potter.-powiedział wyciągając do niej rękę. Spojrzała na niego wyniośle.
-Layla Malfoy.-odparła nie podając mu dłoni. Zauważyła ,że obok Pottera stoją ci dwaj idioci z przedziału. 
-Widzę Weasley ,że nawet szaty macie po rodzicach...i kiepskie umiejętności magiczne.-dodała do tamtych na nowo wracając do swoich znajomych. Nie zważając na cichą odpowiedź tamtych.
-Zaczynamy ceremonie przydziału. Nicole Blais.-
-Ravenclaw-odparła Tiara przydziału. Minęło trochę czasu zanim Layla została wyczytana.
Usiadła na stołku. Założono jej Tiarę.
-Ooo. Spryt, duża ambicja,czysta krew, zdolność do szybkiego wymyślenia planu...w przyszłości osiągniesz wielkość. Idealna do Slytherinu, panno Malfoy slytherin pomaga osiągnąć wielkość. SLYTHERIN!- Z uśmiechem i z dobiegającymi ją wiwatami od ślizgonów podeszła do stołu domu, który był jak najdalej od stołu gryfonów. Po chwili dołąńczyli do niej Alice, Nate i Gilbert. 
-Sean Potter.-
-Yhym, syn sławnego Harrego Pottera, oczywiście GRYFFINDOR!-Tym razem to gryfoni zaczęli wiwatować.Potem przyszła kolej na Weasleyów.
-Kolejni Weasley? Znowu jak 20 lat temu zaczynacie mnożyć się jak gnomy. GRYFFINDOR!-
Ślizgoni lekko zachichotali, 
-"Gnomy" dobre porównanie!-ktoś z starszych ślizgonów powiedział głośno. 
Dyrektor Mc Gonagal klasnęła w dłonie
-Zaczynamy ucztę.-
Pojawiło się dużo jedzenia. Dla Layli nie było to nowością, codziennie miała takie obiady ,śniadania i kolacje w domu. Pojawiły sie duchy.
-O krwawy baron!- zachwycona powiedziała brunetka siedząca obok Layli.
-Na  żywo wygląda lepiej niż moi rodzice mówili.-odparła.
-Hejka, ja jestem Klara Rodwood.-
-hej, Layla Malfoy.
Przy stole ślizgonów zaczęły toczyć się rozmowy, w których Layla chętnie brała udział. 

Gdy uczta w końcu się zakończyła, prefekci zaczęli wyprowadzać swoich z wielkiej sali. Ślizgoni skierowali się w kierunku lochów. Stanęli przed trzema głazami.
-Pierwszaki, nasze hasło to :Czysta krew.-ledwo prefekt to wypowiedział a otworzyło się wejście do pokoju wspólnego domu węża. Pokój wspólny miał kamienne ściany i niskie sklepienie. Z sufitu zwisały na łańcuchach zielonkawe lampy. Jak było wiadomo znajdował się pod jeziorem ,więc fakt ten , pogłębiał jeszcze efekt zielonkawego oświetlenia. Skórzna czarne fotele i sofa dawały niezły prestiż.  
-Chyba nie muszę wspominać ,że dominotoria dziewczyn są w tą stronę- wskazał na prawo.-A chłopaków w tą.- wskazał na lewo. 
-Idźcie się rozpakować, za godzinę spotykamy się wszyscy z prof. Snape'm tu w pokoju wspólnym. Jeszcze jedno; czujcie się jak w domu ,w końcu wasz drugi dom a wszyscy ślizgoni to wielka rodzina.-powiedziała druga prefektka..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz