Niedziela! Już od samego rana panowało wielkie poruszenie. Dzisiaj przecież miał odbyć się mecz quiddicza, Slytherin przeciw Gryfindorowi. Na śniadaniu ,przy stole ślizgonów panował istnie szampański nastrój. Ślizgoni byli pewni swojej wygranej, ich najnowsza technika jak dotąd ich nie zawiodła. Jeśli dochodziło do meczu między tymi dwoma domami to Hogwart był podzielony. Gryfonom kibicował oczywiście Gryffindor oraz Hufflepuff, a ślizgoni mieli poparcie swojego domu i Ravenclawu. Drużyna domu węża omawiała ogólnikowo swój plan na wygraną. Pozostali postanowili im nie przeszkadzać. Natomiast po drugiej stronie sali przy stole gryfonów, panowała dyskusja na temat tego co zobaczył Potter i jego przyjaciele.
-Ich trening, po prostu mnie zatkało gdy to zobaczyłem.
-Czyli te przechwałki, ze strony ślizgonów są uzasadnione?-spytał kapitan drużyny Matt Arow.
-Jak najbardziej. Matt oni jak latali za piłkami wyglądali jak szmaragdowe smugi.-mówił Potter odwrócony w stronę kapitana.
-Muszą mieć najnowszy model miotły.-zasugerował Jasper.
-To na pewno Weasley.-odparł kapitan popijając wodą kanapkę.-Możliwe ,że mają najnowsze, które weszły na rynek miesiąc temu.-dodał
-Matt, mówisz o Błyskawicach alfa ? O tych ,które podobno osiągają 250 km/h?-spytała Fiona Moonler jedna z pałkarzy.
-Tak. Jeśli oni je mają to czeka nas trudny mecz.-odparł. Ze strony ślizgonów dobiegła ich gromki śmiech, który oznaczał ,że slytherin jest pewny jest swej wygranej.
***
Drużyny udały się do swoich szatni, większość uczniów zasiadła na trybunach. Layli udało się zdobyć posadę komentatorki, więc udała się do specjalnej trybuny zasiadła na krześle i włączyła mikrofon. Odchrząknęła i zaczęła
-Witajcie na roztrzygającym meczu quiddicha. Slytherin zmierzy się z Gryfindorem o puchar. Pogodę mamy wręcz idealną na quiddich.- napiła się wody.
-A o to na boisko wchodzi drużyna Gryffindoru. Matt Arow -kapitan a zarazem ścigający, za nim kroczy Sean Potter tak, moi drodzy syn legendarnego Pottera na pozycji szukającego, czyżby kontynuował rodzinną tradycje? Za Potterem Jasper i Dany Weasleyowie pałkarz i obrońca, Fiona Moonler pałkarz, a za nią Anne Grey i Katherine Ementery ścigające. Z drugiej strony na boisko wchodzi drużyna Slytherinu. Kapitan Arctus Goyl'e grający na pozycji pałkarza, zaraz za nim Paul Avery obrońca, Almeras Crouch ścigający, Nate Zabini pałkarz, szukający Renierder Shadow, oraz dwoje ścigającychych Ernis Warrington, i Josuke Higgs.- rozległy się wiwaty ślizgonów.
-O tak gorące powitanie ze strony ślizgonów! Do boju Slytherin!-
Na boisko weszła pani Hooch ,która pełniła rolę sędzi. Wyrzuciła kafel w górę.
-Zawodnicy oderwali się od ziemi i polecieli zając swoje pozycje. Higgs przy kaflu podaje go do Warringtona. Ementery z gryffindoru próbuje go przejąć ale szybkie podanie do Croucha, który jest blisko obręczy gryffindoru. Czy Weasley obroni obręcze? Szybki rzut i jeeeeest!!! 10 punktów dla Slytherinu!!-
-Tłuczek leci na Pottera, Weasley odbija go w stronę Shadowa, szybkie pojawienie się Zabiniego i odbicie tłuczka z powrotem do Pottera.-napiła się znowu wody.
-Czy ja dobrze widzę ?! Tak, to kleszcze Parkina w wykonaniu ślizgonów! Jak sobie z tym poradzą gryffoni? Podwójne uderzenie tłuczka gryffonów....Tłuczek leci w stronę formacji slytherinu. ślizgońscy ścigający wykonują zwis leniwca...tłuczek ich mija. Mogą powrócić do przechwycenia kafla.-
Mecz trwał już blisko 5 godzin. Layla spojrzała na zegarek.
-Mija równe 5 godzin od rozpoczęcia meczu 290:250 dla Slytherinu. A złotego znicza nadal nikt nie złapał. Zawodnicy wydają się być zmęczeni czy pani Hooch zarządzi przerwę? Tak, mają dwie godziny przerwy. Do usłyszenia za dwie godziny.- zeszła z trybunów udając się w stronę drużyny ślizgonów.
Z strony trybunów zajmowanych przez ślizgonów i krukonów popłynęła dopingująca wrzawa
"Jedno wiemy Slytherin nie podda się,
szybkością swą Gryfonów pokonać chcą
Z dumą do swoich wrócą pokoi
290 do 2 stów 5 dych i zera
jeszcze 150 i Slytherin żegna frajera."
Gryfoni na to odparłi
"Kto najlepszy jest? Kto najlepszy jest ? Grryyyyyffindooorr!!"
Layla weszła za nimi do szatni. Zauważyła ,że są zmęczeni. Kto by nie był po pięciu godzinach gry? Znała na to radę eliksir euforii zdobyty od profesora Snape.
-Kiepsko wyglądacie.-zaczęła siadając obok nich na ławce.
-Też byś tak wyglądała po pięciu godzinach latania.-odparł Goyl'e
-Arctus, ja przez całe pięć godzin komentowałam tą waszą grę i uwierz gardło mnie boli jak nigdy.-odparła.
-Nie sądziłem ,że gryfoni aż tak nas zmęczą...-dodał Paul.
-Mam na to radę.-wszyscy na nią spojrzeli -Eliksir eupforii. Dodje energii.-
-Skąd go masz?
-Od Snape.
Podała im go ostrzegając by nie pyli więcej niż łyk, bo mogli by zacząć zachowywać się idiotycznie.
Przerwa się skończyła i gra została znowiona. Tym razem to już po godzinie złapano znicza. I Slytherin wygrał. 390:260
-Ich trening, po prostu mnie zatkało gdy to zobaczyłem.
-Czyli te przechwałki, ze strony ślizgonów są uzasadnione?-spytał kapitan drużyny Matt Arow.
-Jak najbardziej. Matt oni jak latali za piłkami wyglądali jak szmaragdowe smugi.-mówił Potter odwrócony w stronę kapitana.
-Muszą mieć najnowszy model miotły.-zasugerował Jasper.
-To na pewno Weasley.-odparł kapitan popijając wodą kanapkę.-Możliwe ,że mają najnowsze, które weszły na rynek miesiąc temu.-dodał
-Matt, mówisz o Błyskawicach alfa ? O tych ,które podobno osiągają 250 km/h?-spytała Fiona Moonler jedna z pałkarzy.
-Tak. Jeśli oni je mają to czeka nas trudny mecz.-odparł. Ze strony ślizgonów dobiegła ich gromki śmiech, który oznaczał ,że slytherin jest pewny jest swej wygranej.
***
Drużyny udały się do swoich szatni, większość uczniów zasiadła na trybunach. Layli udało się zdobyć posadę komentatorki, więc udała się do specjalnej trybuny zasiadła na krześle i włączyła mikrofon. Odchrząknęła i zaczęła
-Witajcie na roztrzygającym meczu quiddicha. Slytherin zmierzy się z Gryfindorem o puchar. Pogodę mamy wręcz idealną na quiddich.- napiła się wody.
-A o to na boisko wchodzi drużyna Gryffindoru. Matt Arow -kapitan a zarazem ścigający, za nim kroczy Sean Potter tak, moi drodzy syn legendarnego Pottera na pozycji szukającego, czyżby kontynuował rodzinną tradycje? Za Potterem Jasper i Dany Weasleyowie pałkarz i obrońca, Fiona Moonler pałkarz, a za nią Anne Grey i Katherine Ementery ścigające. Z drugiej strony na boisko wchodzi drużyna Slytherinu. Kapitan Arctus Goyl'e grający na pozycji pałkarza, zaraz za nim Paul Avery obrońca, Almeras Crouch ścigający, Nate Zabini pałkarz, szukający Renierder Shadow, oraz dwoje ścigającychych Ernis Warrington, i Josuke Higgs.- rozległy się wiwaty ślizgonów.
-O tak gorące powitanie ze strony ślizgonów! Do boju Slytherin!-
Na boisko weszła pani Hooch ,która pełniła rolę sędzi. Wyrzuciła kafel w górę.
-Zawodnicy oderwali się od ziemi i polecieli zając swoje pozycje. Higgs przy kaflu podaje go do Warringtona. Ementery z gryffindoru próbuje go przejąć ale szybkie podanie do Croucha, który jest blisko obręczy gryffindoru. Czy Weasley obroni obręcze? Szybki rzut i jeeeeest!!! 10 punktów dla Slytherinu!!-
-Tłuczek leci na Pottera, Weasley odbija go w stronę Shadowa, szybkie pojawienie się Zabiniego i odbicie tłuczka z powrotem do Pottera.-napiła się znowu wody.
-Czy ja dobrze widzę ?! Tak, to kleszcze Parkina w wykonaniu ślizgonów! Jak sobie z tym poradzą gryffoni? Podwójne uderzenie tłuczka gryffonów....Tłuczek leci w stronę formacji slytherinu. ślizgońscy ścigający wykonują zwis leniwca...tłuczek ich mija. Mogą powrócić do przechwycenia kafla.-
Mecz trwał już blisko 5 godzin. Layla spojrzała na zegarek.
-Mija równe 5 godzin od rozpoczęcia meczu 290:250 dla Slytherinu. A złotego znicza nadal nikt nie złapał. Zawodnicy wydają się być zmęczeni czy pani Hooch zarządzi przerwę? Tak, mają dwie godziny przerwy. Do usłyszenia za dwie godziny.- zeszła z trybunów udając się w stronę drużyny ślizgonów.
Z strony trybunów zajmowanych przez ślizgonów i krukonów popłynęła dopingująca wrzawa
"Jedno wiemy Slytherin nie podda się,
szybkością swą Gryfonów pokonać chcą
Z dumą do swoich wrócą pokoi
290 do 2 stów 5 dych i zera
jeszcze 150 i Slytherin żegna frajera."
Gryfoni na to odparłi
"Kto najlepszy jest? Kto najlepszy jest ? Grryyyyyffindooorr!!"
Layla weszła za nimi do szatni. Zauważyła ,że są zmęczeni. Kto by nie był po pięciu godzinach gry? Znała na to radę eliksir euforii zdobyty od profesora Snape.
-Kiepsko wyglądacie.-zaczęła siadając obok nich na ławce.
-Też byś tak wyglądała po pięciu godzinach latania.-odparł Goyl'e
-Arctus, ja przez całe pięć godzin komentowałam tą waszą grę i uwierz gardło mnie boli jak nigdy.-odparła.
-Nie sądziłem ,że gryfoni aż tak nas zmęczą...-dodał Paul.
-Mam na to radę.-wszyscy na nią spojrzeli -Eliksir eupforii. Dodje energii.-
-Skąd go masz?
-Od Snape.
Podała im go ostrzegając by nie pyli więcej niż łyk, bo mogli by zacząć zachowywać się idiotycznie.
Przerwa się skończyła i gra została znowiona. Tym razem to już po godzinie złapano znicza. I Slytherin wygrał. 390:260
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz