czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 11

Nadszedł w końcu koniec roku. Wszyscy na stołówce byli podekscytowani, każdy wymieniał jakie ma plany na wakacje.
Dla nie których to był ostatni rok, więc żegnali się z swoimi młodszymi kolegami i koleżankami. Każdy był w dobrym humorze. Po śniadaniu mieli wrócić do domów. Ślizgoni przekrzykiwali się kto spędzi wakacje w  bardziej prestiżowym miejscu.
-Mnie moi rodzice zabiorą do Paryża, w odwiedziny do tamtejszych  swoich przyjaciół.-odparła Layla na przechwałki Flinta,że on jedzie do Bułgarii.
-Ja niestety przez całe wakacje będę w domu.- marudziła ciemnowłosa Alice, pijąc po łyku  sok dyniowy.
-Mi już zapowiedzieli,że mam z nimi  jechać do Albani.-powiedział nie zadowolony Paul. 
-Ojojoj, ktoś tu  nie zbyt  lubi ten kraj.- prychnęła Layla. Avery odparł jej wzrokiem, czy ona by lubiła      takie miejsce gdzie co chwila są toczone walki między mugolami. Odparła mu również wzrokiem, by nie przejmował się mugolami, w końcu od tego są te idiotyzmy wspierane przez Gryfonów. Dyrektorka wstała   prosząc wszystkich o uwagę. Ślizgoni spojrzeli na nią znudzeni. Spodziewali się ,że znów zacznie nudzić.
-Moi drodzy kolejny niezwykle owocny rok dobiegł końca. Większość z was powitam za dwa miesiące, innych żegnam bardzo serdecznie i życzę udanego dorosłego życia. Po za tym od września powstanie koło skupiające najzdolniejszych z was - Alfa, nauczyciele zwrócili moją uwagę na  nie których uczniów wykazującą się niesamowitą wiedzą, zdolnościami, muszę przyznać ,że zszokowało mnie, że większość protegowanych jest z pierwszych roczników, a największa ich ilość pochodzi z Slytherinu, Gryffindoru i Ravenclawu.- Rozległy  się dyskusje. Byli zaskoczeni,że najwięcej podobno jest tam ślizgonów. 
-Moi drodzy czas udać się do ekspresu.-powiadomiła Mc Gonagall.

***
Paryż obok Londynu i Wenecji była jednym z najważniejszych miast w polityce czarodziejów. Layla i jej rodzice należeli do osób często odwiedzających to piękne miasto. Rezydencja przyjaciół rodziny mieściła się w dzielnicy willi. Nawet Layla musiała przyznać ,że Paryż ma w sobie atmosferę niesamowitą. Przewróciła oczami gdy skrzaty Rosierów wnosiły do środka ich walizki, kolejny raz musiała gościć u tej dwójki wkurzających francuskich bliźniąt. Przywołała na twarz sztuczny uśmiech. Znowu przez całe wakacje musi znosić starszych od niej o rok Miralesa i Miraclesa Rosierów, była szczęśliwa ,że oni nie uczęszczają do Hogwartu. Wkurzali ją ale nie mogła im zagrozić, ponieważ ich ojciec był w ministerstwie magii we Francji a jej w Angli i to mogło by doprowadzić do konfliktu. Heh, była zmuszona ich jakoś znieść...Kto wie może kiedyś ich polubi???
-Aquamenti!!!-rozległ się krzyk po obu jej stronach. Nim zdążyła wyczarować tarcze była cała mokra...
"Nie no nie. ZNOWU!!!??? To się robi nudne!"pomyślała odpłacając im tym samym tylko z większą siłą. Bliźniaki Rosierów nie zwrócili najmniejszej uwagi na to ,że są cali przemoczeni, zaczęli tarzać się po trawniku ze śmiechu. Czasami Layla poważnie zastanawiała się nad ich statusem. Czy oni aby na pewno byli czystej krwi?! Zachowywali się jak zwykli mugole. Młoda Malfoy nimi gardziła najchętniej gdyby mogła potraktowała by ich Cruciatusem,ale nie mogła. Wyobraziła sobie jak ich tym zaklęciem torturuje i się uśmiechnęła...O tak, to byłoby dobre. Dorośli wyszli na jakąś naradę razem z tamtymi, podejrzewała ,że chodziło o to ,że Czarny Pan się odradza...jak mogli jej to zrobić? Zostawić ją z tymi dwoma idiotami?! Osuszyła się za pomocą zaklęć. Bez słowa zamierzała iść do pokoju ,który gościnnie zajmowała. Mirales i Miracles szybko sie podnieśli i zastawili jej drogę.
-Co młoda fochnęłaś się?-spytali. Nie odpowiedziała im tylko zamieściła kolejny post na portalu społecznościowym. "Nie no, cudnie mnie rodzicie urządzili...Kolejne wakacje z dwoma kołkami, którzy zachowują się jak mugole"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz